www.pilewski.pl - english version

Szanowny Panie Pilewski!

Mój dostęp do internetu to biblioteka, a teraz w okresie świątecznym to centrum mochowskiej kultury, gwarno tu a ruch jak w Warszawie na Marszałkowskiej. Ja do rozsądnego myślenia potrzebuje spokoju. Dziś w sylwestra będę trzymał wartę z wiadrem wody, na boisku gminnym tuż za moim płotem będą strzelać racami a dziś wiatr wieje w stronę moich zabudowań. Po prostu przekleństwo z tym sylwestrem. Postrzelają sobie, ale wszystko leci na moje zabudowania i łąkę, a niedopałki z sianem trafią do koryta bydłu.
Ten Pański pomysł uważam za dobry i rozważny „że wprowadzę do Pilewskich nowy dział  Rodowe koligacje i będą Milewscy”. Przypuszczam, że chciałby Pan spisane dane genealogiczne Milewskich. Te udokumentowane aktami na już to dzieci Jana i Katarzyny z Buziewskich Milewskich. Obecnie przygotowuje nazwijmy to wskazówki dla archiwum gdzie by mogli szukać Buziewko Milewskich. Ciężki to okres do odszukania, bo to lata 1800-1826, a akta spisane w miarę szczegółowo są dopiero od 1825. W aktach zgonu Jana i Katarzyny nie ma danych o ich rodzicach, jest to szukanie igły i to jeszcze po omacku. Jakub Milewski brat Martyny Pilewskiej z Milewskich przeprowadził się do Malanówka parafii Ligowo, a tu Milewskich jest na pęczki musze, więc sam pojechać do archiwum do Płocka i spisywać wszystkich jak lecą. Uważam, że do tych powinowatych to wystarczy spis uproszczony Jan Milewski, jego syn Jakub, potem Teofil i mój dziadek Czesław. Były prezydent Płocka Mirosław Milewski też z tej linii prawnuk Teodora. Na akty o Janie i Katarzynie czekałem prawie rok. Myślę, że za jakieś trzy miesiące będę wiedział więcej.
W dotychczas odszukany dokumentach nie mam żadnego zapisu typu: właściciel ziemski, gospodarz cząstkowy na swojej własności czy wielmożnie urodzony. Jedyne, co mogę udowodnić opierając się na aktach urodzenia Martyny i Jakuba to zapis „gospodarz’. A propo wielmożnie urodzonego. Mój znajomy profesor od historii Paweł Gąsiorowski z Bydgoszczy, gdy rozmawialiśmy o tych zapisach metrykalnych podał mi taki przykład: wielmożnie urodzony wyrobnik.
Co do tych danych historycznych dotyczących pochodzenia nazwiska Milewski to jest tak:
Moja siostrzenica uczyła mnie obsługiwać Internet i markociła sobie, że o moich wypocinach artystycznych to piszą i moje nazwisko staje się znane a jej nie. Zaproponowałem jej żeby znalazła pochodzenie nazwiska Milewski. Wstukała w komputer i wyszło, że Milewscy są od jakiegoś krzyżaka. To było jakieś pięć może siedem lat temu. Od tej pory czytam róże informacje historyczne o Milewskich od Suwałk przez Mławę, okolice Sierpca aż do miasta Nowe. Wstęp do genealogii Milewskich napisałem, żeby krewniakom przybliżyć genezę pochodzenia nazwiska. Milewscy, a zwłaszcza ich przywary często są przytaczani przez dziewiętnastowiecznych historyków, chociażby przez Smoleńskiego , współcześnie w opracowaniach np. Staniewicza. Na dzień dzisiejszy moja wiedza o Milewskich moich przodkach rozpoczyna się i kończy na Janie i Katarzynie Milewskich od roku 1826 we wsi Suminek a następie we wsi Kamień Kmiecy parafii Tłuchowo, gdzie zapisano ich jako „gospodarz na roli”. Jak to mogło być? Maciej Pilewski ze szlachty herbowej poślubia Mileszczankę której rodzice przybyli do parafii Tłuchowo w poszukiwaniu chleba niewiadomo skąd i skrzętnie ukrywają swoje pochodzenie? Majątku znaczy się forsy też nie mieli, Jakub Milewski w akcie urodzenia Teofila jest zapisany, jako wyrobnik, więc Pilewski na morgi w zamian za szlachectwo też nie mógł liczyć. W załącznikach przesyłam mapę z zaznaczonymi miejscowościami wędrówki moich przodków. Czerwone strzałki Milewscy, niebieskie - Pilewscy, zielone - Starczewscy z Turzy Molendy.



Zastanawiam się nad spadkiem po przodkach, spadkiem nie typowym. Moja prababka mająca nazwisko Raczyńska a jej dziadek urodził się w Łącku we włościach Raczyńskich opisywanych przez historyków, mawiała, że Raczyńskimi na jarmarkach nie handlują.
Wierną kopią Raczyńskiej były jej córki, siostry mojego dziadka, które mimo biedy nie zhańbiły się pierwszą lepszą pracą. Ale nie o tym. Potomkowie Raczyńskiej i Grączewskiego mają upodobanie i szacunek do słowa napisanego, literatury tworzenia własnych księgozbiorów, przebywania wśród ludzi o podobnych zainteresowaniach i gromadzenia rodzinnych pamiątek. Ci moi krewni wywodzący się z Czarnowskich słowo napisane interesuje ich dopóty dopóki je czytają a potem to tylko zabrudzony papier, a coś zrobić no można jeśli będzie z tego dobra kasa czemu nie, a przeszłość, historia czego tam grzebać w trupach. Ci z Milewskich - nie mają boguchwalstwa dla książek, ale mają szacunek dla pracy na roli i, i mają dar do rysowania, malowania obróbki drewna w tym rzeźbienia. No nie wszystkim to padło na mózg. Mnie widać padło i zamiast siedzieć cicho po batogiem brukselskim i trzymać się krowiego ogona próbuje coś robić i zrozumieć to powiedzenie: człowiek nieznający swoich korzeni jest tylko niewolnikiem.

Wszystkiego dobrego w Nowym 2016 Roku.
Z wyrazami szacunku JGMilewski.